Born in the 80s

Blog o muzyce lat osiemdziesiątych... i nie tylko!

Lipps, Inc. - Funkytown

Na ostatniej comiesięcznej playliście umieściłem jeden z najbardziej kultowych kawałków wszech czasów - nieśmiertelny Funkytown. Utworu co prawda przypominać nie trzeba, warto wspomnieć jednak jakie symboliczne znaczenie miał ten przebój grupy Lipps, Inc., typowego, jak się miało okazać, przedstawiciela one-hit-wonder.

Lipps, Inc. - Funkytown okładka singla

Zespół powstał w 1979 roku, od początku będąc inicjatywą jednej osoby - Stevena Greenberga, multiinstrumentalisty z Minnesoty, który przez długi czas usiłował zdobyć kontrakt z wytwórnią płytową. Ostatecznie udało się to dzięki jego lokalnemu hitowi Rock It wydanego pod szyldem Lipps, Inc. W efekcie artysta skrzyknął naprędce kilku muzyków sesyjnych czyniąc z Lipps, Inc. istniejącą faktycznie formację.

Ich debiutancki album to cztery utrzymane w stylu disco-funky utwory typowo taneczne. Jednak tylko jednemu z nich udało się zawojować świat. Funkytown to idealny przykład utworu z pogranicza dwóch dekad. Łączy on w sobie charakterystyczne dla każdej z nich gatunki w taki sposób, że słuchając go odnosimy wrażenie, że to jakby dwa scalone w jeden utwory.

Obie części utworu to w zasadzie przeciwne bieguny stylistyczne - początek brzmi bardzo chłodno za sprawą programowanego basu i odhumanizowanego wokalu. Wstęp i zwrotka nie zdradzają tego, co ma nastąpić w refrenie, a ten z elektronicznego funky zamienia się w niemal klasyczne disco - ze smyczkami rodem z Boney M. oraz wokalem Cynthii Jackson tutaj przypominającym Sister Sledge albo Chic. Całości elementu zaskoczenia w tym eklektycznym mash-upie dodaje nowocześnie brzmiący vocoder.

Utwór napisany przez Greenberga jako swego rodzaju hymn na cześć pełnego perspektyw Nowego Jorku stał się niespodziewanie tak naprawdę klasykiem dobrej tanecznej zabawy. I wydarzyło się to w zasadzie w kilka tygodni, w ciągu których singiel zdążył pobić wszelkie rekordy docierając do szczyt list przebojów w 28 krajach. Ten wynik udało się przebić dopiero Madonnie 25 lat później singlem Hung Up.


A co jeśli chodzi o twór o nazwie Lipps, Inc.? Nagrali kolejne trzy albumy, jednak to, że disco i chyba każda inna muzyka taneczna przeżywała wtedy kryzys, oraz fakt, że byli zespołem typowo studyjnym, złożonym z muzyków-profesjonalistów, którzy nie traktowali tego projektu priorytetowo doprowadziły do tego, że po prostu o nich zapomniano. Trudno zresztą było zapamiętać grupę, której skład zmieniał się jak w kalejdoskopie, a w telewizjach całego świata Funkytown promował lip-synkujący, nomen-omen, zespół tancerzy.


EmotikonyEmotikony