Born in the 80s

Blog o muzyce lat osiemdziesiątych... i nie tylko!

Simple Minds - Don't You (Forget About Me)

Szkocka grupa Simple Minds to tylko jeden z mnóstwa zespołów new wave'owych, które zrodziły się na brytyjskiej scenie. I tak jak wiele z nich, na sukces musiała poczekać. Ich moment chwały był jednak nie byle jaki: w zasadzie jedynie w wyniku zbiegu okoliczności zyskali światową popularność w ciągu zaledwie kilku tygodni. Kluczem do sukcesu okazał się singiel z 1985 roku pt. Don't You (Forget About Me).

Piosenka sama w sobie nie jest szczególna - jej nieśmiała zwrotka, płynnie przechodząca w refren to typowy przedstawiciel dojrzałego synth-popu połowy lat osiemdziesiątych, kiedy to wcześniejsze egzotyczne brzmienia syntezatorów zostały ostatecznie okiełznane. Instrumenty te brzmiały już dużo przystępniej niż w dziwadłach tworzonych przez nowo romantyczną falę i organicznie wpasowywały się w zwykły pop. Należący do nurtu takich właśnie utworów, niby zwyczajny kawałek miał jednak dużo większy potencjał, niż spodziewali się tego panowie z Simple Minds.

Simple Minds - Don't You (Forget About Me) okładka singla

Utwór napisany przez producentów Keitha Forseya i Steve'a Schiffa przez jakiś czas nie mógł znaleźć wykonawcy. Po odrzuceniu m.in. przez Bryana Ferry'ego z Roxy Music oraz Billy'ego Idola, jedynymi skłonnymi do jego nagrania byli Simple Minds i to tylko po usilnych namowach wytwórni. Sama operacja miała ponoć kosztować ich pół dnia w studio i być szybko przez nich zapomniana... do czasu, gdy utwór miał swoją premierę jako część ścieżki dźwiękowej do filmu The Breakfast Club (Klub winowajców) w reżyserii Johna Hughesa. Film był obrazem raczej udanym, opowiadającym o dorastaniu, którego odbiorcami mieli być nastolatkowie. Zebrał dobre recenzje, co zaowocowało widownią, a więc i idealnym odbiorcą muzyki - któż inny napędzi koniunkturę singlowi, jak nie młodzież, dla której nieco melodramatyczny tekst piosenki idealnie komponuje się z tematami poruszanymi w filmie, a więc dotyczącymi bezpośrednio ich samych?


Rezultaty okazały się dla samego obrazu przewidywalne, ale dla Simple Minds, zespołu, który zwykle stał z boku i nie mógł się pochwalić ani jednym wysoko notowanym singlem - zaskakujące. Zaraz po premierze filmu w lutym 1985 roku Don't You dobił do miejsca 1. w USA oraz do pierwszej piątki list w kolejnych siedmiu krajach na świecie. Grupa nie tylko była zaskoczona, ale też dość zdystansowana do sukcesu utworu, również za sprawą faktu, że panowie po ośmiu latach grania i przebywania ze sobą przeżywali wtedy kryzys, czego najpoważniejszą konsekwencją było odejście basisty zaraz po wydaniu singla.

Choć grupa nie do końca chyba gotowa była odcinać kupony od sukcesu, jakiego do tej pory nie osiągnęli, to robili, co mogli, a jednym z czynników, które pomogły im pozostać na fali był występ na Live Aid 13 lipca 1985. Koncert organizowany jako zbiórka pieniędzy dla głodujących w Etiopii od powstania pomysłu aż do ostatniej minuty swojego trwania był postrzegany jako fanaberia Boba Geldofa, na udział w której mało kto chciał się godzić.

Simple Minds - Don't You (Forget About Me) okładka singla

Simple Minds, jako gwiazda mniejszego formatu, nie mieli jednak nic do stracenia i szybko zdecydowali się na występ w amerykańskiej części przedsięwzięcia na koncercie odbywającym się w Filadelfii. Zespół zagrał 15-minutowy set w dość trudnych warunkach - problemy techniczne, jakie dręczyły wykonawców i realizatorów przez cały dzień, nasiliły się właśnie w jego trakcie, przez co zostawiony na koniec Don't You nieomal nie został z repertuaru wieczoru wykreślony. Ale pomimo problemów z dźwiękiem, zejścia i ponownego wejścia grupy na estradę, utwór zagrano i stał się on jednym z pamiętnych momentów Live Aid.

Zespół cieszył się sukcesem jeszcze przez kilka lat; kolejne single: Alive and Kicking, Sanctify Yourself czy All the Things She Said, sprzedawały się również całkiem nieźle, choć nie miały już takiego oddziaływania, co jego największy, jak do tej pory, hit. Grupa mogła się jednak poszczycić momentem chwały, który zwrócił uwagę tej części publiczności, która jeszcze ich nie znała. Z pewnością singiel to także impuls, który nadał grupie sens istnienia w dość trudnym dla nich okresie, kiedy, mówiąc bez ogródek, mieli siebie dość. W rezultacie Simple Minds z małymi przerwami gra i nagrywa do dziś.


EmotikonyEmotikony